Jak daleko sięga polska wyobraźnia?

„Należy podejmować ryzyko, aby dotrzeć do celu”. To zdanie usłyszałam od mojego japońskiego szefa podczas jednej z rozmów. Znałam tę zasadę już wcześniej, dlatego pół roku temu wysłałam ponad 100 aplikacji na staż do wytwórni muzycznych w Japonii, USA i Europie. W lipcu odbyłam staż w wytwórni muzycznej w Tokio.

Zaczęło się od pomysłu. Pracowałam w jednej z polskich firm PR, ale bardzo chciałam wyjechać za granicę. Od dawna również interesowałam się muzyką, więc chciałam z wyjazdu wynieść coś więcej, niż tylko wakacyjne wspomnienia. Aby zainteresować pracodawców za granicą, wykonałam list motywacyjny w formie filmu wideo. Na płycie CD przedstawiłam siebie, moje zainteresowania i to, czym zajmuję się w kraju. Napisałam CV w języku angielskim. Następnym krokiem było znalezienie firm za granicą, które działają w branży muzycznej. Potem pozostało mi pakowanie dziesiątek kopert, naklejanie znaczków i posłanie moich zgłoszeń w świat. Wiedziałam, że sprawa może nie być prosta – w USA ze względu na wizę, a w Japonii ze względu na barierę językową. Mimo wszystko miałam nadzieję, że i tym razem moje szczęście mi dopisze.

Prawie się poddałam

Mijały tygodnie, a skrzynka mailowa pokazywała brak wiadomości z pozytywną odpowiedzią. Dostałam kilka listów i maili z japońskich wytwórni muzycznych, ale wszystkie miały podobną treść. Taką, że niestety ale w tym roku nie przyjmują studentów na staż. Z USA i Europy nie dostałam żadnej odpowiedzi, nawet negatywnej. W maju, czyli po 4 miesiącach od wysłania aplikacji, dostałam maila od niezależnej wytwórni muzycznej w Japonii. Zaprosili mnie na miesięczny staż do swojej siedziby w samym centrum Tokio. Szybko podjęłam decyzję o zrezygnowaniu z dotychczasowej pracy, podpisałam umowę i po zdanej sesji na Uniwersytecie Warszawskim spakowałam walizki i znalazłam się na lotnisku w Tokio.

Jestem z Polski

Z lotniska odebrał mnie Japończyk, który miał być moim opiekunem podczas stażu. Okazał się bardzo miłym człowiekiem. Od razu pojechaliśmy do rodziny, u której miałam się zatrzymać. Było to starsze małżeństwo. Japonka to emerytowana nauczycielka muzyki, a pan domu - sławny w Japonii producent muzyczny. Mój szef zapoznał mnie z tą rodziną, gdyż są to jego dobrzy przyjaciele. Dzięki ich uprzejmości mogłam się u nich zatrzymać za darmo. Mieszkają w Tokio, w domu oddalonym od mojego miejsca pracy o 40 minut jazdy pociągiem. Tej samej nocy, kiedy przyleciałam do Japonii, urodził się ich wnuk, odwiedziliśmy go następnego dnia w szpitalu. Zaskoczyło mnie to, iż wiedząc, że na świat przyjdzie ich pierwszy wnuk i tak przyjęli mnie w swoim domu.

Dwa dni później spotkałam się z moim szefem w japońskiej restauracji. Restauracja była typowym barem sushi dla vipów. Mój szef był tu dobrze znany. Podobno spotkał się tu także z Johnem Lennonem. Kucharze robili sushi na naszych oczach, porcjując i przygotowując przysmaki specjalnie dla każdego z nas. Podczas kolacji mój szef chciał się czegoś więcej dowiedzieć o mnie i o Polsce. Był zaskoczony tym, że miałam odwagę, aby sama przyjechać do obcego kraju i pracować w jego firmie. Robił sobie żarty z tego, w jaki sposób posługiwałam się pałeczkami, ale pod koniec pobytu wychodziło mi to już całkiem nieźle. Dowiedziałam się, że firma jeszcze nigdy nie przyjmowała stażystów, więc jest to dla nich coś nowego.

Praca? Praca!

Przez miesiąc pracy w wytwórni poznałam japoński styl bycia i pracy. Nawiązałam wiele japońskich przyjaźni. Uczestniczyłam, a także pomagałam przy organizacji koncertów artystów należących do wytwórni. Brałam udział w spotkaniach, na których jedynym językiem porozumiewania był japoński. Słuchałam muzyki japońskiej i współpracownikom przekazywałam na jej temat mój europejski punkt widzenia. Poznałam wielu japońskich artystów, zobaczyłam zarówno ludzi spokojnych, jak i ekscentrycznych, wszyscy byli bardzo interesujący.

Japończycy pracują bardzo ciężko, czasem nawet po 12 godzin na dobę. Wszystko po to, by osiągnąć cel. Przed wyjazdem przeczytałam wiele artykułów i książek o tym, jacy są Japończycy, jak należy zachowywać się w środowisku japońskim oraz czego należy unikać. Szybko skonfrontowałam moją wiedzę z rzeczywistością. Zauważyłam, że nasze stereotypy na temat Japończyków często są błędne. Wraz z moimi przyjaciółmi ciężko pracowałam, ale także bawiłam się. Dzięki uprzejmości rodziny, z którą mieszkałam, a także moich współpracowników i szefa, widziałam wiele pięknych miejsc. Była to dla mnie niezapomniana przygoda.

W chwilach wolnych

W czasie wolnym, chodząc po ulicach stolicy Japonii, spotykałam się z jej mieszkańcami. Brałam udział w pokazie wielkich fajerwerków ubrana w yukatę, tradycyjny japoński strój letni. Odwiedziłam japońskie świątynie, widziałam tradycyjny japoński ślub. Byłam na działce w górach, aby wraz z grupą przyjaciół dla rozrywki kopać ziemniaki. Gotowałam japońskie potrawy, piłam japońską sake. Gubiłam się w tokijskim metrze i na wąskich tokijskich uliczkach. Japończycy, z początku bardzo nieprzystępni, na zakończenie urządzili mi huczne przyjęcie pożegnalne i płakali, że już wyjeżdżam. Po moim powrocie do Polski nadal utrzymujemy kontakt mailowy.

Moi japońscy przyjaciele i znajomi cieszyli się, że mogą rozmawiać po angielsku i doskonalić swoje umiejętności. Często byłam traktowana także jako coś oryginalnego. Nie miałam czasu na nudę, starałam się jak najlepiej wykorzystać każdą chwilę. Japoński tryb życia nie pozwolił mi próżnować. W Tokio ludzie żyją bardzo szybko, produktywnie, ale również bardzo przyjaźnie.

Dzięki temu pobytowi dowiedziałam się wiele o Japonii, ale także Japończycy uzyskali wiele informacji o Polsce. Starałam się przekazać im sposób w jaki żyjemy oraz nasze realia. Doświadczenie to uświadomiło mi, że bardzo łatwo możemy przekraczać granice, które sami sobie wyznaczamy. Dlatego należy wykorzystywać szanse, aby spełniać swoje marzenia. Na świecie jest wiele firm, które chętnie przyjmą polskich studentów, więc dlaczego nie próbować?

Izabela Kozłowska

Autorka artykułu jest studentką Uniwersytetu Warszawskiego na kierunku Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna. Interesuje się fotografią, śpiewa, lubi podróże. Przez dwa lata pracowała w branży Public Relations, w lipcu 2009 odbyła staż w wytwórni muzycznej w Tokio.

ostatnia zmiana: 2009-08-20
Komentarze
Polityka Prywatności