Piękno czy zdrowie? Najlepiej jedno i drugie

Statystyczna Polka zakłada buty na obcasach trzy - cztery razy w tygodniu, a jej ulubiona wysokość buta to 7 centymetrów. Po całym dniu większość z nich odczuwa bolesność nóg, ale tylko jedna czwarta konsultuje to z lekarzem, obawiając się żylaków. Dlaczego kobiety lekceważą objawy i ryzykują własnym zdrowiem?

Wysokie obcasy, które sprawiają, że nogi wyglądają w nich pięknie i kusząco, mogą być przyczyną powstawania żylaków i przyspieszyć ich pojawienie się, jeśli mamy ku nim genetyczne skłonności. Niestety, genetyka w tej chorobie odgrywa ogromną rolę.

Mama i babcia miały żylaki? Jesteś w grupie ryzyka

Jak wynika z badań przeprowadzonych na zlecenie dystrybutora marki Veera, aż u 57 proc. Polek ta dziedziczność jest oczywista, bo mamy lub babcie tych kobiet cierpiały na chorobę żylakową. Pomimo tego faktu i występowania objawów charakterystycznych dla początkowej fazy choroby, czyli obrzęków wokół kostek, bólu i pieczenia łydek, czy pojawiania się na nogach drobnych pajączków, większość Polek nie ma świadomości zagrożeń, jakie one ze sobą niosą. Większość z nich (43 proc.) nie zmienia swoich przyzwyczajeń i nie rezygnuje z wysokich obcasów. Mniej niż jedna trzecia badanych (31 proc. ) po wystąpieniu dolegliwości całkowicie zrezygnowała z chodzenia na szpilkach, a 22 proc. ten temat w ogóle nie dotyczy.

Szpilki tylko na wieczór

Przy występowaniu objawów, rezygnacja z obcasów jest ważna, ale - co ucieszy część kobiet, specjaliści dopuszczają wyjątki.

Ponieważ wysokie obcasy rzeczywiście mogą przyczynić się do powstania żylaków, w obliczu występowania objawów radziłbym rozsądnie dozować tego rodzaju obuwie - mówi dr. Mariusz Kózka z V Wojskowego Szpitala Klinicznego w Krakowie, specjalista w leczeniu żylaków. Czym jest to rozsądne dozowanie? Wyjątkowym wyjściem na elegancką kolację czy ważną uroczystość. Warto wtedy mieć drugie - płaskie buty na zmianę i w miarę możliwości szpilki założyć tuż przed samym wydarzeniem oraz zdjąć zaraz po wyjściu z niego.

Nieświadomość czy ignorancja?

Na pytanie czy wyżej wymienione objawy mogą dotyczyć choroby żylakowej, aż 55 proc. badanych odpowiedziało: zdecydowanie nie. Zgodziło się z tym jedynie 27 proc. respondentek. U 27 proc. badanych objawy wzbudziły niepokój i umówiły się na wizytę lekarską w tej sprawie, a 5 proc. zrobiła to przy okazji wizyty z innego powodu. Natomiast aż 46 proc. pomimo wyraźnych objawów nigdy nie zapytało o nie lekarza. Przyczyną niskiej świadomości osób z grupy ryzyka zachorowania na przewlekłą chorobę żylną może być brak edukacji lub lekceważenie objawów.

Lekceważące podejście do własnego zdrowia, to kolejne zagrożenie, bo odpowiednio reagując na wczesne objawy mamy szansę w znaczny sposób opóźnić powstanie choroby. Możemy to zrobić na przykład przez stosowanie rajstop czy podkolanówek uciskowych i specjalnych preparatów ziołowych - mówi Tomasz Nasierowski, ekspert marki Veera.

Świadomość objawów i rozpoczęcie aktywnej profilaktyki to nie moda, tylko konieczność. Nawet drobne dolegliwości, takie jak drobne pajączki czy puchnięcie nóg, które mija następnego dnia, mogą być sygnałem rozpoczynającej się przewlekłej choroby. Przewlekłej, a więc długotrwałej, trudnej do leczenia. Jeśli to zlekceważymy, niewielkie objawy szybko przerodzą się w groźne dla zdrowia i nieestetyczne żylaki. A wtedy nogi nie będą ani piękne, ani zdrowe.

Badanie przeprowadzone za pośrednictwem wywiadu i ankiety anonimowej z pytaniami jednokrotnego i wielokrotnego wyboru, we wrześniu 2015 r. Próba badania wyniosła 441 osób.


opublikowano: 2015-09-29
Komentarze
Polityka Prywatności