Meksykanki uciekają do stolicy, by wykonać aborcję

Zdesperowane mieszkanki Meksyku po kryjomu udają się do stolicy, by poddać się aborcji - donosi Reuters. Z oficjalnych danych wynika, że 24 proc. z około 40 tys. zabiegów wykonanych w mieście Meksyk od 2007 roku dotyczyło kobiet przybyłych z innych miast, gdzie aborcja wciąż nie jest legalna.

Przerywanie ciąży w pierwszym trymestrze zostało zalegalizowane w mieście Meksyk w 2007 roku, kiedy partie lewicowe przegłosowały uchwałę wbrew stanowisku Kościoła. W ten sposób Meksyk stał się drugim po Kubie krajem w Ameryce Południowej, który umożliwił legalną aborcję.

W kraju o drugiej najliczniejszej (po Brazylii) populacji katolików decyzja ta wywołała falę kontrowersji, podobnie jak późniejsze zalegalizowanie małżeństw homoseksualnych przez burmistrza miasta Meksyk Marcelo Ebrarda.

Inaczej sytuacja przedstawia się w pozostałych stanach.
W Guanajuato, gdzie lokalne władze zabroniły kiedyś publicznego całowania się, zwolniono niedawno z więzienia siedem kobiet, które skazano za zabicie swoich dzieci, choć wszystkie z nich twierdziły, że doszło do poronienia. Oskarżenie utrzymywało jednak, że kobiety urodziły swoje dzieci, a następnie zabiły je lub porzuciły.
W konsekwencji zostały skazane na kary do 29 lat więzienia.

Dzięki interwencji mediów i zapowiedzi wszczęcia śledztwa przez ONZ władze Guanajuato zezwoliły na redukcję kar, w wyniku czego kobiety zostały wypuszczone z więzienia, jednak nie oczyszczono ich z zarzutów.

Działająca w Guanajuato grupa feministyczna Las Libres szacuje, że przez aborcję na karę więzienia skazano w tym stanie około 160 kobiet, jednak władze zapewniają, że sytuacja taka nie miała miejsca od 2003 roku.

Choć w większości meksykańskich stanów kobiety mogą wykonać aborcję, jeśli ciąża jest wynikiem gwałtu lub zagraża życiu matki, aktywistki zwracają uwagę, że w rzeczywistości dostęp do zabiegów jest ograniczony.

"Lekarze mówią kobietom, że wykonają zabieg, ale muszą poczekać. W efekcie kobiety czekają ponad 12 tygodni i tracą możliwość wyjazdu do miasta Meksyk, gdzie szpitale przeprowadzają zabiegi tylko do 12 tygodnia ciąży" - mówi Oriana Lopez z fundacji Maria pomagającej kobietom, których nie stać na aborcję.

Przedstawicielki fundacji podkreślają, że wiele kobiet wciąż nie uzyskuje pomocy, przez co decydują się na przyjmowanie niesprawdzonych tabletek lub zabieg w prymitywnych warunkach. Niejedna kobieta została skazana po tym, jak zaczęła szukać pomocy medycznej w wyniku źle przeprowadzonej aborcji - dodają. (PAP)


ostatnia zmiana: 2010-09-27
Komentarze
Polityka Prywatności