Otyłość jest chorobą, która u sporej części społeczeństwa zaczyna się około 30. roku życia. Jednak stale wzrasta również liczba dzieci i młodzieży otyłych i z nadwagą. Jednym ze sposobów walki z otyłością może być regularne spożywanie 5 posiłków dziennie.
Im mniej
posiłków jemy, tym nasz wskaźnik Body Mass Index (BMI) jest wyższy -
przekonywała prof. Jadwiga Charzewska z Instytutu Żywności i Żywienia. O
chorobach związanych z otyłością i przyczynach jej występowania mówiła w ramach
zajęć Warszawskiej Szkoły Zdrowia.
"Otyłość
nie jest defektem kosmetycznym, ale chorobą. Jest to następstwo nadmiernej
akumulacji tkanki tłuszczowej, która doprowadza do ryzyka utraty zdrowia i
dobrego samopoczucia" - tłumaczyła prof. Charzewska.
Jak
wyjaśniła, badania przeprowadzone przez Światową Organizację Zdrowia (WHO)
wykazują, że w porównaniu do osób szczupłych ludzie otyli są trzykrotnie
bardziej narażeni na cukrzycę typu 2, nadciśnienie tętnicze, zadyszkę czy
zespół bezdechu sennego. Od dwóch do trzech razy wzrasta u nich zagrożenie
wystąpienia m.in. choroby niedokrwiennej serca.
Do innych
skutków otyłości należą również zaburzenia w termogenezie (procesach służących
utrzymaniu stałej temperatury ciała - PAP) i wydzielaniu neurohormonów.
Prelegentka
wyjaśniała, że stopień otyłości najlepiej badać za pomocą wskaźnika BMI, czyli
Body Mass Index, opracowanego przez WHO. Wynik, który otrzymamy dzieląc masę
ciała przez podniesiony do kwadratu wzrost w metrach, wykazuje że najlepsze BMI
mają osoby, które mieszczą się w przedziale
18,5 do 24,9. "Specjaliści WHO skorelowali wskaźnik BMI z
zapadalnością na wiele różnych chorób i okazało się, że ta korelacja była
najniższa właśnie u osób, których BMI mieściło się w przedziale między 18,5 do
24,9" - zaznaczyła.
U osób z
nadwagą wskaźnik BMI wynosi 25-29,9, a u otyłych - przekracza 30.
Od 1971
roku w Polsce są prowadzone systematyczne badania nad otyłością i nadwagą u dzieci.
W 1971 roku - zarówno wśród chłopców, jak i dziewczynek - otyłych był niecały
procent. Badania prowadzone w latach 2005-2006 pokazują, że odsetek te wzrósł
do ok. 3 proc. Jednak - oceniła specjalistka - w sumie w Warszawie odsetek
dzieci otyłych tych z nadwagą może dochodzić nawet do 20 proc.
Prof.
Charzewska zauważyła, że waga dzieci zależy od tego, czy chodzą one do
przedszkola, czy są wychowywane w domu. Badania wykazały, że wśród 4-latków
chodzących do przedszkola otyłe maluchy stanowią 4 proc. Wśród dzieci
spędzających czas w domu, liczba ta wzrasta już do 9 proc. Jak wyjaśniała
prelegentka, jest to związane m.in. z dużą liczbą zajęć sportowych, jakie mają
dzieci przedszkolne.
Według
statystyk, otyłość zaczyna się zazwyczaj około 30. roku życia, kiedy zakładamy
rodziny i zmieniamy styl życia. Wśród czynników, które powodują otyłość
największe znaczenie mają czynniki żywieniowe i brak ruchu. Tymczasem - jak
tłumaczyła prof. Charzewska - np. w województwie małopolskim jedynie 30 proc.
dzieci i młodzieży uprawia sport poza obowiązkowymi zajęciami wychowania
fizycznego. Ze szkolnych zajęć WF regularnie zwalnia się 36 proc. dziewcząt i
18 proc. chłopców.
Zdaniem
prelegentki, czynniki genetyczne, które często stanowią wygodną wymówkę dla
osób otyłych, mają minimalne znaczenie. "Wyróżniono 400 genów i miejsc
które wiążą się z otyłością, ale nie ma ani jednego genu, który z całą
pewnością powodowałby tę chorobę" - podkreśliła.
Jak
dodała, największy wpływ na wzrost otyłości mają przede wszystkim złe nawyki
żywieniowe i brak ruchu, a także czynniki środowiskowe, które zmieniają nasz
tryb życia. Zauważyła, że wzrostowi liczby dzieci otyłych winne są m.in.
"zabiegi" stosowane przez przemysł spożywczy. Podała przykład butelki
coca-coli, która w latach 50. zawierała
Prof.
Charzewska zwróciła również uwagę na tendencje spadku spożycia mleka, a wzrost
popularności napojów słodzących. Picie tych ostatnich - przekonywała - prowadzi
do wzrostu poziomu insuliny we krwi, wzrostu apetytu i poczucia głodu.
Jak
zauważyła ekspertka, coraz więcej młodych osób boryka się z nadwagą, mimo że w
sumie spożywają oni mniej kalorii. Przyczyną takiej tendencji jest omijanie
podstawowych posiłków w ciągu dnia. Im mniej posiłków jemy, tym wskaźnik BMI
jest wyższy. Osoby, które jedzą regularnie pięć razy w ciągu dnia najczęściej mają
wskaźnik BMI o wartości 19,5 BMI. Tymczasem coraz więcej dzieci omija np.
drugie śniadanie, a z głodu zastępuje je przekąskami, słodyczami i słodkimi
napojami, zawierającymi tzw. puste kalorie.
Jednym z
czynników sprzyjających otyłości jest również niskie spożycie błonnika, co
sprzyja lipogenezie, czyli gromadzeniu tłuszczu. Z kolei dieta wysokobłonnikowa
powoduje, że dłużej odczuwamy uczucie sytości. Efektem złej diety są niedobory
cennych składników odżywczych np.: wapnia, żelaza, cynku, witamin B1, B2, D -
ostrzegała prelegentka.