39 proc. naukowców w Polsce to kobiety - wynika z danych opublikowanych w środę przez Komisję Europejską. To wyższy odsetek niż średnio w UE, gdzie wynosi on 30 proc., ale ich kariera naukowa jest tak samo trudna.
KE podkreśla pozytywne trendy: liczba kobiet, które pracują w nauce, rośnie szybciej niż liczba mężczyzn (co roku odpowiednio o 6,3 i 3,7 proc.). Ponadto odsetek doktorantek w UE wzrósł znacząco z niecałych 40 proc. w 2001 r. Częściowym wytłumaczeniem jest przystąpienie do UE w 2004 r. krajów Europy Środkowo-Wschodniej, gdzie nauka była czasem bardziej sfeminizowana niż na Zachodzie, choć obecnie KE nie dostrzega znaczących różnic między nowymi a starymi krajami.
Ogólna ocena KE jest jednak negatywna. "Fakt, że kobiety nie są wciąż odpowiednio reprezentowane w świecie naukowym powinien być zmartwieniem dla nas wszystkich. Nierównowaga płciowa w nauce to strata talentów, na którą Europa nie może sobie pozwolić" - oświadczył unijny komisarz ds. badań i rozwoju Janez Potocznik. Jego zdaniem konieczne są zmiany strukturalne w zarządzaniu nauką. Nie wystarczy bowiem samo zwiększenie nakładów: paradoksalnie tam, gdzie fundusze naukowe są większe, wyższe zarobki przyciągają do nauki mężczyzn, którzy "zabierają" miejsca kobietom.
Dane o udziale kobiet w nauce KE publikuje co trzy lata. W tym roku publikacja zbiegła się z 10. rocznicą założenia przez KE Helsińskiej Grupy "Kobiety w Nauce" dla promowania karier naukowych kobiet w całej Europie.(PAP)