Proces przyoblekania tożsamości żony zaczyna się od oświadczyn. Przyjmując je, kobieta łączy się z mężczyzną w sposób dotąd zarezerwowany tylko dla rodziny i przyjaciół. Wiele kobiet odczuwa to już kilka sekund po wypowiedzeniu słowa „tak". Niektóre są uszczęśliwione, inne czują, że rozpoczęły się zmiany. Kobieta czuje, że coś traci, ale jednocześnie jest podekscytowana.
Większość nas, wychowanych w tej kulturze, nosi w sobie obraz tego, jak powinien wyglądać pierwszy krok ku małżeństwu. Jeśli okoliczności zewnętrzne lub nasze uczucia różnią się od tego obrazu, zaczynamy podejrzewać, że coś jest z nami nie w porządku. Rzeczywiście, zdarzają się romantyczne oświadczyny, ale równie często są one całkiem zwyczajne, czasem nawet rozczarowujące.
Tradycja, która każe mężczyźnie oświadczać się kobiecie, rodzi w niej uczucie niepewności. Nawet feministki czują, że to ważne, żeby pytanie padło z ust mężczyzny, ale chcą też, żeby to się stało w taki sposób, jaki one sobie wymarzyły i w wybranym przez nie momencie. Ich pragnienia są wewnętrznie sprzeczne: zdają sobie sprawę z tego, że tradycja jest nieco archaiczna, ale nie potrafią jej odrzucić. Nie mogą biernie czekać, aż mężczyzna wybierze chwilę, która ma zmienić życie obojga.
Autor: Sheryl Nissinen. Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.
Księgarnia internetowa: www.gwp.pl